poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Recenzja - olejki eteryczne Dr Beta


Dzięki uprzejmości marki Dr Beta mam przyjemność testowania kilku naturalnych olejków eterycznych. Przyznam, że olejki sprawiają mi dużą przyjemność użytkowania, dlatego też spieszę z recenzją.


Kilka słów o firmie - właścicielem marki Dr Beta jest istniejąca na rynku od ponad 50 lat Fabryka Substancji Zapachowych Pollena-Aroma sp. z o.o., która sprowadza olejki z plantacji z całego świata. W pięknie opracowanych buteleczkach mieści się zatem w 100% produktu najwyższej jakości. Olejki Dr Beta są rekomendowane przez Polskie Towarzystwo Aromaterapeutyczne zgodnie z normami ISO.


Ja osobiście jestem wielką fanką olejków eterycznych i stosuję je zarówno w czystej postaci jak i mieszam z innymi kosmetykami. Wykorzystuję je w aromaterapii dodając kilka kropel do kąpieli, do produkcji mydeł domowych, jako dodatek do domowych skrubów do ciała, a także do domowych środków czystości.


Kilka słów o każdym z olejków i ich zastosowaniach:

Olejek lawendowy – pochodzi z francuskiej Prowansji
I tak też pachnie – prawdziwą lawendową farmą. Polecany do stosowania w aromaterapii, w szczególności łagodzi napięcia nerwowe, problemy z bezsennością, bóle reumatyczne, nadciśnienie, pomaga w walce z otyłością, stanami zapalnymi skóry, grzybicą oraz z wypadaniem włosów.

Olejek z drzewa herbacianego – pochodzi z Australii
Jeden z najskuteczniejszych olejków antyseptycznych i przeciwwirusowych. Polecany w szczególności przy przeziębieniach, grypie, infekcjach skóry (opryszczka, grzybice, brodawki, kurzajki, trądzik), infekcjach narządów płciowych. Doskonale dezynfekuje powietrze.

Olejek mięty pieprzowej – pochodzi z Francji
O pięknym świeżym zapachu mięty z ogródka. Łagodzi bóle głowy, objawy grypy, pomaga w walce z apatią, w leczeniu stanów zapalnych skóry np. łagodzi ukąszenia owadów.

Olejek cytrynowy – pochodzi z Sycylii
Cudownie pachnie świeżą skórką z cytryny. Polecany w walce z nadciśnieniem, stanami lękowymi, przeziębieniem, katarem, żylakami, pomaga zwalczyć stany zapalne skóry, opryszczkę, łupież i egzemę.


Podczas stosowania olejków firmy Dr Beta zachwycił mnie ich intensywny zapach oraz wydajność. Olejki pachną naprawdę naturalnie a ich estetyczne opakowanie sprawia dużą radość użytkowania i daje poczucie, że korzystamy z produktu luksusowego J. Wszystkie olejki eteryczne dostępne są w buteleczkach z ciemnego szkła z kroplomierzem o pojemności9 ml.


Serdecznie dziękuję marce Dr Beta za zaufanie i możliwość przetestowania tych fantastycznych olejków. 

Te i inne naturalne produkty dostępne są na stronie: www.drbeta.pl
Zapraszam również na fanpage marki www.facebook.com/DrBeta


piątek, 29 maja 2015

Przepis na domową pomadkę ochronną z woskiem pszczelim




Przepis powstał ostatnio z potrzeby zadbania o usta. Sięgnęłam więc po kilka prostych składników i oto jest. Moja pomadka ochronna, nawilżająca, delikatna.

Składniki (na 30 g produktu):

15 g oleju kokosowego
10 g wosku pszczelego

Dodatkowe składniki można pominąć, ponieważ i tak wyjdzie Wam też dobry produkt.

Ja dodatkowo dodałam:

1 łyżkę stołową herbaty owocowej (ja sięgnęłam po herbatę z suszonych owoców z zawartością hibiskusa dla koloru i zapachu)

1 łyżeczkę emulgatora roślinnego (np. GSC)

Sposób przygotowania: 

Olej kokosowy, wosk pszczeli oraz emulgator roztapiamy w garnuszku na niewielkim ogniu. Nie gotujemy! Następnie podlewamy odrobiną herbaty i energicznie mieszamy widelcem lub trzepaczką, aż do uzyskania kremowej konsystencji (ok. 5 min.). Nie czekamy, aż nasza masa całkowicie zastygnie (a może stać się to błyskawicznie z uwagi na wosk pszczeli, który jest bardzo twardy i szybko stygnie). Jeszcze ciepłą przekładamy do pojemniczka. Czekamy kilka godzin, aż całkowicie stężeje i gotowe!






Taka pomadka będzie nadawać się i na okres letni i zimowy. Moja zabarwiła się na leki kolor różowy, ale nie barwi ust. Ma też pyszny owocowy zapach i smak, który uzyskałam dzięki herbacie, a szczególnie hibiskusowi, który dość mocno barwi. Ja zdecydowałam się na użycie emulgatora, ponieważ chciałam, aby mój produkt był bardziej kremowy niż olejowy i tak też się stało.


To jest moja propozycja przygotowania domowej pomadki ochronnej. A czy Wy przygotowujecie taki kosmetyk w domu? Podzielcie się swoimi pomysłami J.

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Przepis na domowy krem (wzbogacamy bazę kremową)



Witam Was poświątecznie! 

Dzisiaj przybywam z przepisem na wzbogacenie bazy kremowej i przygotowania w ten sposób bogatego i odżywczego kremu szytego na miarę indywidualnych potrzeb. Wystarczy mieć jakiś zwykły krem nawilżający (najlepiej lekki krem, który dobrze się wchłania) oraz kilka naturalnych składników aktywnych, którymi wzbogacimy naszą bazę kremową. 

Do naszej bazy kremowej możemy dodać składniki czynne, które są odpowiednie dla naszej skóry. Tu wybór jest ogromny. Do najpopularniejszych należą ekstrakty roślinne, glinki, witaminy (A, E, C), żel hialuronowy, mocznik czy kolagen. Zanim zamówimy sobie produkty, na podstawie których będziemy przygotowywać kremy, najlepiej wcześniej zastanowić się, jaką rolę ma spełniać nasz kosmetyk. Czy ma tylko nawilżać, czy też pomóc zwalczyć nasze problemy skórne np. nadmierną produkcję sebum, wypryski, pękające naczynka krwionośne i związany z tym rumień, przebarwienia ect. Po tej analizie proponuję poszukać informacji, które naturalne składniki aktywne posiadają takie właściwości, które pomogą nam poprawić naszą cerę. Na stronach sklepów internetowych z produktami aktywnymi umieszczone są zawsze opisy właściwości każdego składnika.

Sposób przygotowania:

Do czystego i wyparzonego wcześniej wrzątkiem pojemniczka przekładamy kilkadziesiąt gram kemu (według naszego uznania). Następnie dodajemy wybrane przez nas składniki, pamiętając, żeby wybierać raczej składniki o stałej konsystencji, aby nasz krem nie rozwarstwiał się. Zrezygnujmy z ziołowych wywarów na rzecz np. ekstraktów roślinnych w proszku. Ja zdecydowałam się na glinkę żółtą oraz żel hialuronowy. Dodałam łącznie 2 łyżeczki wszystkich dodatkowych składników na 50 g kremu. Całość mieszamy czystą wyparzoną łyżeczką i gotowe!

Dlaczego taki krem jest lepszy?


Polecam taki sposób przygotowywania swoich kremów, ponieważ kremy proponowane przez masowych producentów kosmetycznych zawierają tylko śladowe ilości naturalnych i dobroczynnych składników aktywnych. Ja osobiście wzbogacam prawie każdy krem, który kupuję przynajmniej o witaminę A lub E, którą możemy nabyć chociażby w aptece. Dzięki temu już od dawna moja skóra twarzy jest dużo korzystniejsza, nić wcześniej. Różnica jest naprawdę znaczna. 



Mam nadzieję, że ten post będzie dla Was przydatny. 

Zachęcam Was do kręcenia własnych kremów! :)



niedziela, 1 marca 2015

Przepis na pastę na wypryski (z woskiem, olejkiem herbacianym i zieloną glinką)



Jeżeli chodzi o domowe sposoby na wypryski, z pewnością każdy zna ich wiele. A jeśli nie próbuje walczyć z niedoskonałościami domowymi metodami, to z pewnością sięga po kremy i pasty na wypryski ze sklepowych półek. Ja pokusiłam się o przygotowanie takiej domowej pasty, która nie tylko wysusza niedoskonałości, ale przede wszystkim działa przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie. Pastę wypróbowałam na sobie i muszę przyznać, że działa już po pierwszym użyciu.

Kluczowymi składnikami w mojej paście są wosk pszczeli, olejek z drzewa herbacianego i glinka zielona. Masło avocado możecie zastąpić innym twardym masełkiem. Twardym, dlatego, że ma to wpływ na konsystencję produktu końcowego. Będzie to pasta, a nie krem. Wybrane przeze mnie składniki działają przeciwzapalnie, bakteriobójczo, przyspieszają gojenie ran i jednocześnie nie zatykają porów. Glinka dodatkowo odtłuszcza, regeneruje i hamuje namnażanie się bakterii fermentacyjnych i gnilnych, co z kolei sprawia, że możliwe jest głębsze oczyszczenie skóry.

Składniki:

10g wosku pszczelego
20g masła avocado (lub innego twardego masła kosmetycznego)
20 kropli olejku eterycznego z drzewa herbacianego
1 łyżeczka glinki zielonej


Jak przygotować?

Do wyparzonego wrzątkiem garnuszka (pamiętajmy o odkażaniu naszych przyrządów przy produkcji domowych kosmetyków!) wsypujemy wosk pszczeli (im mniej przetworzony, tym lepiej), dodajemy wybrane masło do ciała i podgrzewamy na niewielkim ogniu do momentu rozpuszczenia składników. Następnie czekamy, aż nasze oleje wystygną do temperatury pokojowej, po czym dodajemy olejek herbaciany oraz glinkę i mieszamy. Wosk jest tu najtwardszym składnikiem i pod jego wpływem nasza pasta szybko zastygnie. Produkt końcowy będzie miał konsystencję dość zwartą, nie kremową. Pastę przekładamy do wyparzonego wrzątkiem słoiczka i przechowujemy w łazience (wosk pszczeli ma bardzo długą żywotność, dlatego nie trzeba jej trzymać w lodówce).

Jak stosować?

Pasta jest dość twarda, ale plastyczna. Należy ją ogrzać trochę w palcach i nałożyć na miejsce, które chcemy „wyleczyć”. Nie jest to krem, więc nie wchłonie nam się natychmiast w skórę, dlatego zamiast wsmarowywać ją w skórę, należy pozostawić jej grubszą warstwę na kilka godzin. 

A Wy macie takie swoje domowe przepisy na Wasze problemy skórne? Może coś polecicie?

czwartek, 19 lutego 2015

Charytatywny bazarek i nasze mydełka na licytacji na rzecz chorego Kacperka!

Kochani! Pędzę z informacją! 

Zapraszam do wzięcia udziału w aukcji charytatywnej na rzecz chorego Kacperka! Kacperek ma 3 latka i zdiagnozowano u niego liczne wrodzone choroby układu mięśniowo-szkieletowego, moczowego oraz pokarmowego. Przebył już kilka operacji i potrzebuje następnych. Potrzebne są środki na dalsze leczenie Kacperka, dla którego zorganizowano facebookowy bazarek. "Pod młotek" trafił również koszyk mydełek od Naturalnie że naturalnie! 

Zachęcam do wsparcia tej akcji! Bazarek pełen jest pięknych przedmiotów z duszą, a Kacperek potrzebuje Naszego zaangażowania!



Bazarek dla Kacperka znajdziecie pod linkiem:



A tu znajdziecie licytację koszyka: 





wtorek, 17 lutego 2015

Przepis na mydło „Korzenne” – zimowe SPA domowe!

Zima była inspirująca. Zapachy pierników, makowców, pysznych herbat zimowych, grzanego wina przeniosłam do mojej przestrzeni mydlanej i wymyśliłam sobie mydło, które przeniesie w zimową rzeczywistość, która, mimo zimnych nosków i stóp, może być bardzo przyjemna…

I oto jestem z przepisem na mydło korzenne, bo z dodatkiem miodu,  mielonego cynamonu, goździków i skórki pomarańczowej.

Składniki:

400g oliwy z oliwek Pomace
300g oleju kokosowego
150g oleju z pestek winogron
324g wody demineralizowanej
117g NaOH
5g wosku pszczelego białego
2 łyżki zmielonych przypraw (cynamon, goździki, naturalna skórka pomarańczowa)
1 łyżka miodu gryczanego

Z podanych proporcji uzyskamy odpowiednią ilość masy do użycia silikonowej keksówki. Zastosowany nadmiar tłuszczu w przepisie to 10%.

Masę "bazową" przygotowałam, jak zwykle. Nowych czytelników odsyłam do zakładki Jak zrobić mydło?. Pominę część podstawową i przejdę do rzeczy. Nie byłabym sobą, gdybym nie wykonała kolorowych esów floresów, a więc 2/3 masy mydlanej przelałam do formy. Resztę masy, która pozostała w garnku wzbogaciłam miodem oraz przyprawami, dokładnie pomieszałam, a następnie przelałam dość niechlujnie do formy. Patyczkiem do ciasta pomieszałam trochę całość, aby kolor przebijał gdzie nie gdzie. Wierzch przyprószyłam również odrobiną przypraw. Po upływie 24 godz. pokroiłam blok na kawałki.

Troszkę o dodatkach specjalnych w tym mydle... 

Cynamon działa przede wszystkim ujędrniająco i ściągająco na naszą skórę, ma więc działanie wyszczuplające oraz antycellulitowe. Ponad to silnie rozgrzewa, dlatego też jest bardzo często dodawany do kosmetyków rozgrzewających do pielęgnacji np. stóp. Kąpiel cynamonowa jest szczególnie zalecana w okresie jesienno-zimowym. Pozostałe dodatki korzenne w mydełku lekko pilingują ciało oraz wzbogacają jego zapach nadając mu lekką nutę korzenną. Miód łagodzi podrażnienia. Mydełko idealne na naszą polską zimę!


Mydełka przeleżały pełne 2 miesiące i są już dojrzałe. Efekt jest super. Pienią się obficie, kostka jest twarda, a więc bardzo wydajna. 

Kochane mydlarki i mydlarze! Mydło korzenne to jest nasz must have! „Leniuszków” zapraszam po gotowy produkt na moją DaWandę.







sobota, 17 stycznia 2015

Przepis na mydło: "Australia"

Mydła jednokolorowe już były - teraz cza na zabawę w kolory! Będą algi, glinki i olejek nadający lekką nutę zapachową. Wszystko w zgodzie z naturą – żadnych sztucznych barwników. Zapraszam do zabawy!

Co potrzeba:

500g oliwy z oliwek Pomace
200g oleju kokosowego
100g oleju palmowego rafinowanego
10g wosku pszczelego (żółtego lub białego – bez znaczenia, ponieważ algi zdominują i tak barwę mydła – dodajemy w celach konserwacji mydła)
108g wodorotlenku sodu NaOH
308g wody demineralizowanej
4 łyżeczki alg morskich
4 łyżeczki glinki różowej
4 łyżeczki glinki białej
10-20 kropli olejku eterycznego eukaliptusowego

Z podanych proporcji uzyskamy odpowiednią ilość masy do użycia silikonowej keksówki. Zastosowany nadmiar tłuszczu w przepisie to 10%.

Jak przygotować?

Dokładne wskazówki jak przygotować bazową masę mydlaną znajdziecie w zakładce Jak zrobić mydło. Ja pominę ten pierwszy etap i przejdę do barwienia i wzbogacenia naszego mydła. Pamiętajmy, że nasza baza mydlana powinna być nieco bardziej luźna i lejąca, niż w przypadku kiedy nie chcemy z nią dodatkowo pracować, wykonując jakiś wzorek. Lepiej jej za bardzo nie mieszać, aby nie zgęstniała zbyt szybko.

Potrzebujemy naszą masę podzielić na 4 części. Do tego celu przygotowujemy dodatkowo 2 czyste pojemniki np. słoiki. Do każdego z nich wlewamy równe części masy, tak, aby w garnku pozostało jej więcej. To będzie nasza baza, do której wsypujemy 4 łyżeczki alg morskich oraz wkrapiamy olejek eukaliptusowy (w zależności od naszych upodobań zapachowych może to być 10 kropli lub więcej) i mieszamy. Do pierwszego słoika z masą dodajemy glinkę różową, do drugiego – białą, mieszając na gładką i jednolitą masę.

Teraz zabieramy się do sedna sprawy. Masę algową, która jest naszą bazą wlewamy do formy w całości. Następnie przelewamy masę z glinką różową oraz glinką białą. Patyczkiem do ciasta zanurzonym w masie mydlanej wykonujemy dowolne ruchy tak, aby wszystkie kolory się nieco przemieszały. Wszystko zależy od nas, niech nasza fantazja nas poniesie! J

Moja fantazja poniosła mnie aż do Australii….:)





 Kilka słów o właściwościach tej kosteczki:

Połączenie alg i glinek dało wspaniałe i uniwersalne właściwości. Przede wszystkim dzięki bogactwu alg, które zawierają liczne związki czynne, takie jak: witaminy z grupy B (regenerują naskórek), beta-karoten, witaminy C i E (mają działanie przeciwutleniające, uszczelniające ściany naczyń krwionośnych i poprawiające wygląd skóry), minerały (regulują czynność skóry), aminokwasy egzogenne (wpływają korzystnie na nawilżanie skóry), białko aosaina oraz polifenole (opóźniają proces starzenia się skóry), węglowodany (regulują pracę gruczołów łojowych), karagen, kwas hialuronowy i siarczan chondroityny (silnie nawilżają skórę), nienasycone kwasy tłuszczowe (działają korzystnie na barierę lipidową skóry). W kosmetykach z algami ważne jest opóźnianie procesu starzenia się skóry, ale również jej regeneracja. Wspaniale oczyszczają skórę łojotokową i trądzikową. Inne działanie tych glonów polega na rewitalizacji skóry poprzez aktywację syntezy kolagenu oraz na redukcji cellulitu w wyniku pobudzania przemiany materii w tkance tłuszczowej. Poza tym algi działają korzystnie nie tylko na skórę, ale i na włosy, dlatego coraz częściej są składnikiem odżywek i kosmetyków przeznaczonych do ich pielęgnacji.

Glinki biała i różowa swoje właściwości zawdzięczają dużej zawartości krzemianu glinu (działanie ściągające), mikroelementów takich jak krzem, wapń, magnez, żelazo, potas, sód oraz soli mineralnych (działanie odżywcze i regenerujące). Systematycznie stosowane uszczelniają naczynia krwionośne, zapobiegając ich pękaniu ora reguluję gospodarkę sebum.

Zachęcam Was do przygotowania takiego mydełka samemu. A jeśli chcecie pominąć etap przygotowania i cieszyć się już gotowym produktem, zapraszam Was do mojego sklepiku na DaWanda!


Cudownego weekendu! J